Audrey i Danica szły szybko korytarzem w kierunku salonu. Ich obcasy stukały po wypolerowanej powierzchni roznosząc dźwięk po wszystkich zakamarkach zamku. Blondwłosa niosła kilkadziesiąt kartek, które ledwo dała radę utrzymać. Królowa zaproponowała jej swoją pomoc, ale ta odmówiła. Audrey chciała sama wykonywać powierzone jej zadania. Czuła na karku oddech dzieci potępionych, z którymi najprawdopodobniej będzie uczęszczać na zajęcia. Była wręcz przekonana, że po ostatnich wydarzeniach zostanie wpisana na Listę Zagrożeń Auredonu i tym samym znajdzie się na spisie uczniów Uniwersytetu Kniei. Nie dostała co prawda listu, ale czuła to w kościach... i w sercu.
Dwóch strażników stojących po obydwu stronach drzwi prowadzących do salonu sięgnęło po klamki i wpuściło królową, i jej siostrę do środka. Na kanapie stojącej tyłem do wejścia siedziały dwie osoby. Danica od razu rozpoznała jedną z nich: mieniące się w blasku słońca skrzydełka Berry były jedyne w swoim rodzaju. Natomiast siedząca obok niej starsza kobieta musiała być jej matką - Błękitną Wróżką. Na przeciwko nich, po drugiej stronie stolika do kawy, na sofie siedziała niepozorna blondynka o głęboko brązowych oczach i beżowej, zwiewnej sukience. Jej kolczyki z pór powiewały pod wpływem powietrza wpadającego przez otwarte okna salonu. Wszystkie trzy od razu zerwały się ze swoich siedzeń, gdy tylko Danica podeszła do stolika.
- Cieszę się niezmiernie, że mogę powitać was w moim pałacu - zaczęła liliowooka.
- Danica! - Berry minęła matkę i rzuciła się przyjaciółce na szyję; jej skrzydła trzepotały radośnie. - Tak się cieszę, że cię widzę! Wyglądasz olśniewająco!
- To ja się cieszę, że przyjęłaś moje zaproszenie - Danica rozluźniła uścisk i spojrzała ja koleżankę.
- To dla nas wielki zachwyt - Błękitna Wróżka dygnęła nieznacznie w wyrazie szacunku. - Postaramy się wykonać nasze zadanie najlepiej, jak potrafimy.
- Nie wątpię w to - Danica uśmiechnęła się ciepło.
Berry cofnęła się na swoje miejsce i razem z matką usiadły. Królowa spojrzała wtedy na trzeciego gościa. Blondynka dygnęła, ale nie wypowiedziała ani jednego słowa.
- Cieszę się, że mogę cię poznać, Opal - Danica uśmiechnęła się.
- To ja się cieszę - brązowooka odwzajemniła uśmiech. - To dla mnie duże wyróżnienie.
- Tylko ty nadajesz się do tej roboty - wtrąciła Audrey. - Potrzebujemy twojego talentu.
Po tych słowach, Danica cofnęła się do fotela stojącego za nią i usiadła w nim. Zaraz po niej swoje miejsce zajęła Opal, a Audrey odłożyła stertę papieru na stoliku do kawy i usiadła obok niej.
- Czy to są oświadczenia, o których wspominała wasza wysokość w liście? - Błękitna Wróżka spojrzała na kartki.
- Tak - odparła Danica. - Opracowaliśmy je z królem Benem. Muszą widnieć na niej trzy podpisy: jeden od Opal, która określi czystość serca, jeden mój i jeden należący do dyrektora uniwersytetu.
Błękitna Wróżka uśmiechnęła się.
- Słyszałam, że na twoim dworze znajduje się dwóch młodzieńców z wyspy. Mamy sprawdzić ich już teraz?
- Tak - Danica ponownie potwierdziła słowa wróżki. - Chciałabym, by obaj objęli stanowiska nauczycieli, dlatego ich oświadczenia muszą być już wypełnione.
- Naturalnie - Błękitna Wróżka wyprostowała się. - Zrobimy to teraz? Czy później?
- Nie są panie zmęczone? Albo głodne? - zaczęła Audrey. - Podpisywanie oświadczeń zawsze można przesunąć.
- Nie ma takiej potrzeby - Berry zabrała głos.
- A więc? - Opal nieśmiało zaczęła. - Gdzie oni są?
Danica zawahała się. Stresowała się tym, co miała powiedzieć.
- Najpierw... - zaczęła niepewnie. - Najpierw będę prosiła o wypełnienie oświadczenia Audrey i mojego.
- Proszę? - Berry złożyła skrzydła z wrażenia.
- Król Ben poprosił o potwierdzenie czystości serca Audrey, a ja jestem córką osoby wygnanej na Wyspę Potępionych. Nas też należy sprawdzić - Danica wyprostowała się.
- To niedorzeczne! - oburzyła się Błękitna Wróżka. - Przecież należycie do rodziny król...
- Decyzja już zapadła - przerwała jej Audrey. Wstała z sofy i zaczęła kartkować stertę. Po chwili na stoliku obok pióra i kałamarza położyła dwie kartki. Na jednej z nich widniało jej zdjęcie, na drugiej jej siostry.
Blondwłosa księżniczka ponownie zajęła miejsce obok Opal i podała jej rękę. Dziewczyna niepewnie chwyciła ją swoimi dłońmi i zamknęła oczy skupiając się na energii, jaką Audrey miała w sobie.
- Wyczuwam ból i złość. Twoje czyste serce pochłania smutek i żal - zaczęła, po czym otworzyła oczy i spojrzała na koleżankę - Ale z pewnością nie jesteś zagrożeniem dla Auredonu. Nie ma przeciwwskazań, by podpisać oświadczenie.
Audrey westchnęła z ulgą i uśmiechnęła się.
- Ale... - zawahała się Opal. - Wszystkie te uczucia wynikają z obecności dzieci potępionych w Auredonie, dlatego sugerowałabym spędzanie z nimi więcej czasu, byś mogła ich poznać i zrozumieć, że nie są zagrożeniem.
- Mogę uczęszczać na zajęcia - Audrey nie była w stanie racjonalnie wyjaśnić dlaczego tak powiedziała; spojrzała na siostrę. - Moje oświadczenie będzie podpisane, ale będę chodzić na zajęcia.
Danica przytaknęła i uśmiechnęła się ciepło. Doskonale wiedziała, dlaczego jej siostra tak powiedziała: ze względu na Bena. Pomimo zapewnień, że doskonale wie, iż to Diabolina stoi za całą historią z berłem, zażądał sprawdzenia Audrey. To bardzo dotknęło dziewczynę, która była pewna, że jej miejsce w Auredonie jest stabilne. Teraz, gdy wie, że nigdy nie znajdzie się na liście zagrożeń, nie przeszkadzało jej uczęszczanie na zajęcia. I tak spędzałaby większość czasu na uniwersytecie, pilnując porządku.
Opal puściła dłoń Audrey i sięgnęła po pióro, by podpisać oświadczenie. Zaraz po niej zrobiła to Błękitna Wróżka, która następnie przekazała kartkę królowej. Danica złożyła na niej swój podpis i odłożyła z powrotem na stolik. Audrey w tym czasie wstała ze swojego miejsca.
- A więc teraz ja - Danica wstała z fotela i usiadła na sofie obok Opal w miejscu, na którym przed chwilą siedziała Audrey. - Wiem, że potrzebne są trzy podpisy, dlatego chcę, by to Berry podpisała się na moim oświadczeniu.
- To będzie dla mnie zaszczyt - Berry uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki.
Opal wyciągnęła ręce, by wziąć w nie dłoń Danici. Zanim jednak dziewczyna dotknęła skóry królowej, podskoczyła nieznacznie otwierając oczy szerzej, jakby ktoś ją właśnie wystraszył.
- To jest niemożliwe - szepnęła cicho i spojrzała w liliowe oczy koleżanki.
- Co się stało? - Danica przestraszyła się. Widok przerażonej twarzy Opal sprawił, że w jej głowie kłębiło się milion myśli. - Coś ze mną nie tak?
- Co? - blondynka ledwo mogła wypowiedzieć te słowa. - Wszystko jest nie tak!
Audrey zbladła. Zakryła usta ręką i próbowała zagłuszyć cichy okrzyk strachu. Nie wyobrażała sobie takiego obrotu spraw. Błękitna Wróżka wyprostowała się. Berry natomiast spojrzała na matkę, później z powrotem na przyjaciółkę. Nie była w stanie racjonalnie wyjaśnić myślami co się dzieje.
- Opal... Powiedz mi - do oczu Danici zaczęły napływać łzy. Czyżby całe przedsięwzięcie straciło sens? Miała pomagać dzieciom z wyspy, nie samej sobie.
- Twoje serce - ciągnęła Opal patrząc głęboko w oczy królowej. - Jeszcze nigdy w swoim życiu nie spotkałam nikogo o sercu tak czystym i nieskażonym jak twoje.
- Co? - wielki kamień spadł z serca Danici. Wzięła głęboki oddech.
- Żyłaś na wyspie pełnej smutku, gniewu i złości, a masz w sobie światło, którego nie może nikt przyćmić - wzrok Opal spoczął na ręce liliowookiej. - Nawet ludzie urodzeni w Auredonie noszą w sobie gniew i żal. Ale ty? - Znów spojrzała na Danicę. - Nawet nie musiałam cię dotknąć, by dostrzec czystość twojego serca.
Danica zaśmiała się serdecznie. Dwie łzy spływające po jej policzkach były wyrazem ulgi i radości. Audrey zaczęła gorączkowo krążyć między meblami. Berry oparła się o oparcie kanapy, a Błękitna Wróżka położyła dłoń na swojej klatce piersiowej i odetchnęła głośno; najwyraźniej z jej serca również spadł duży kamień.
- Także na spokojnie mogę podpisać oświadczenie - Opal chwyciła dłoń Danici i ponownie się zdziwiła. - To uczucie jest niesamowite.
- Dziękuję - królowa uśmiechnęła się.
Wtedy blondynka odwróciła się w kierunku stołu i pochyliła nad nim sięgając po pióro. Zamoczyła jego koniec w atramencie i złożyła podpis na oświadczeniu ze zdjęciem Danici. Następnie odwróciła papier tak, by Błękitna Wróżka i Berry mogły się podpisać.
- Wezmę to - Audrey rzuciła się na kartki sekundę po tym, jak Berry odłożyła pióro. Wciąż przeżywała słowa Opal. Wiedziała, że jej starsza siostra jest cudowna, pomocna i życzliwa, ale nie spodziewała się, że może reprezentować dobro w najczystszej postaci. Z trzymanymi w rękach oświadczeniami, podeszła do stołu pod oknem i zaczęła umieszczać kartki w ramkach.
- A gdzie młodzieńcy? - Błękitna Wróżka wróciła do starego tematu.
- Powinni już tu być. - Danica zerwała się z sofy i zaczęła iść w stronę głównych drzwi salonu, jednak w połowie drogi spostrzegła, że te poruszyły się.
Heath i Rowan weszli do środka i zamknęli za sobą drzwi.
- Dzień dobry! - Heath podszedł do Błękitnej Wróżki, ujął jej dłoń i pocałował jej wierzch. Praktyki na dworze nauczyły go dobrych manier.
- To zaszczyt poznać taką znamienitość - Rowan postąpił tak samo jak przyjaciel.
Następnie obaj w podobny sposób powitali Berry i Opal, które poczuły się nieswojo mając do czynienia z gentlemanami z Wyspy Potępionych. Danica w tym czasie ponownie zajęła miejsce w swoim fotelu i bawiła się rękami. Myślała o słowach Opal. Początkowo bała się, że jej serce nie będzie na tyle dobre, by skreślić ją z Listy Zagrożeń Auredonu, ale TO? Najczystsze serce na świecie? Było jak spełnienie marzeń.
- Powiedz mu! - głos Audrey wyrwał Danicę z rozmyśleń.
- O co chodzi? - Heath siedział obok Opal, jego ręka spoczywała już między dłońmi dziewczyny.
- Serce Danici jest najczystsze na świecie! - Berry zatrzepotała skrzydłami i spojrzała na przyjaciółkę.
- Naprawdę? - niebieskie oczy Heatha spotkały się z liliowymi. Chłopak zaśmiał się pod nosem. Był to kolejny dowód jego teorii: nie jest wystarczający dla Danici. Czuł to od zawsze: wspaniała dziewczyna, utalentowana i do tego księżniczka, teraz królowa. Jako syn jednego z najgorszych czarnych charakterów czuł wstyd za każdym razem, gdy pokazywał się z nią w miejscu publicznym. Bał się, że jego zła sława zaszkodzi miłości jego życia. A teraz? Teraz okazuje się, że ta niewinna istotka, która wpadła na niego w drodze na stołówkę i którą widział we śnie, jest nadzieją wszystkich dzieci potępionych w Auredonie.
Heath przełknął ślinę i czekał na werdykt Opal. Błagał sobie w duchu, by jego serce było chociaż w procencie tak czyste jak Danici.
- Cóż... - Opal puściła rękę chłopaka. - Kiedyś twoje serce spowijał mrok. Ale w twoim życiu pojawiło się światło, nadzieja, która całkowicie wywróciła twój świat do góry nogami.
Błękit ponownie spotkał lilię.
- Teraz pragniesz pomagać i nie wyczuwam żadnej z emocji towarzyszących ci kiedyś na wyspie - skończyła Opal i odwróciła się do stolika, by podpisać oświadczenie. Podała je później królowej.
Danica zaśmiała się ciepło składając podpis na kartce ze zdjęciem Heatha.
Niebieskowłosy wstał z kanapy, a jego miejsce zajął Rowan. Podał Opal swoją dłoń i oczekiwał. Dziewczyna ponownie zamknęła oczy i otworzyła je dopiero po kilku minutach.
- Twoja matka próbowała zakorzenić w tobie zło i rządzę zemsty - zaczęła. - Ale się jej nie udało. Życie na wyspie nauczyło cię walki o swoje, ale twój sposób bycia pozwoli ci w błyskawiczny sposób przyzwyczaić się do nowych realiów z dala od wyspy.
Rowan uśmiechnął się. Błękitna Wróżka podała Opal oświadczenie chłopaka z widniejącym już na nim swoim podpisem. Gdy tylko Danica odłożyła pióro, Audrey sięgnęła po kartki i ponownie podeszła do stołu pod oknem.
- Mają panie ochotę na obiad? - Heath zwrócił się do gości.
- Jadłyśmy przed podróżą - uśmiechnęła się Błękitna Wróżka. - Chciałybyśmy już zobaczyć nasze pokoje.
✦𝓓 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 𝓓✦
Lot helikopterem do starego zamku Aurory trwał zaledwie kilka minut. Błękitna Wróżka od razu zauważyła ogromne zmiany dokonane w wyglądzie i wyposażeniu budynku, pochwaliła wprowadzone udoskonalenia i wyraziła swój zachwyt nad swoim gabinetem.
Znajdował się w lochach. Tam, gdzie pozostałe kwatery nauczycieli. Prowadziły do niego wielkie, drewniane drzwi. Sam gabinet był okrągły, zaprojektowany z myślą o jego właścicielce. Na półkach z jasnego drewna spoczywało wiele książek: większość z nich została dostarczona przez Yena Sida z Wyspy Potępionych. Na środku stał szklany stolik postawiony na błękitnym dywaniku. Naokoło niego ustawiono cztery fotele obite niebieskim materiałem. Za nimi, w głębi pokoju stało jasne biurko. Białe ściany i jasny parkiet rozświetlały pomieszczenie, do którego wpadało niewiele światła przez dwa małe okna znajdujące się przy suficie za biurkiem.
Na prawej części ściany dostrzec można było wgłębienie i drzwi prowadzące do sypialni wróżki. Był to niewielki pokoik, w którym znajdowało się duże łóżko z błękitną pościelą oraz jasna szafa i komoda na ubrania. Tutaj również znajdowało się niewielkie okno przy suficie, dlatego Aurora postarała się, by pokój oświetlał kryształowy żyrandol. Drzwi do łazienki znajdowały się w rogu pokoju.
Nim Błękitna Wróżka zdążyła zauważyć, służący przynieśli wszystkie jej rzeczy do gabinetu. Kobieta podziękowała Danice i zajęła się rozpakowywaniem walizek.
By dać wróżce odrobinę prywatności, cała szóstka przyjaciół opuściła pospiesznie gabinet i skierowała się z powrotem na parter. Przeszli głównym korytarzem po morskim dywanie do sali głównej, która kiedyś służyła za salę tronową.
Było to ogromne pomieszczenie, na którego tylnej ścianie znajdował się wielki witraż przedstawiający Diabolinę w swojej smoczej postaci. To właśnie w ten sposób Danica chciała uhonorować ciotkę, która pomimo licznych przewinień, zasługiwała na odrobinę szacunku. Na końcu sali dostrzec można było również podwyższanie, na którym stał długi stół i postawione kilkanaście krzeseł. Danica wyjaśniła przyjaciółkom, że są to miejsca dla nauczycieli uniwersytetu. Uczniowie mogli natomiast zajmować miejsca przy okrągłych stolikach ustawionych na całej sali, jednak sam środek pozostał pusty, by można było bez przeszkód dojść do stolika nauczycieli.
Grupa przyjaciół podeszła do witraża, jednak zamiast wejść na podwyższenie, skręcili w prawo w boczny korytarz. Według opisu Danici, korytarz ten prowadził do wschodniego skrzydła mieszkaniowego. Zmierzając do wielkich schodów na końcu korytarza, Audrey przedstawiała po kolei drzwi do damskich pokoi. Było ich mnóstwo, by pomieścić ogromną liczbę dzieci potępionych.
- Będziesz gdzieś tu mieszkać? - spytała Berry.
- Na wyższym piętrze - przytaknęła jej Audrey.
W końcu zaczęli wdrapywać się po schodach na czwarte piętro, gdzie znajdowało się niewiele pokoi. W zasadzie tylko cztery. Prowadził do nich długi korytarz, z którego okna wychodziły na wewnętrzny dziedziniec. Oznaczało to, że okna komnat prowadzą na zewnątrz budynku. Danica podeszła do pierwszych dwudrzwiowych drzwi, nacisnęła klamki i dramatycznie pchnęła je do środka. Ich oczom ukazał się przestronny pokój udekorowany w jasne barwy. Na przeciwległej do wejścia ścianie, między oknami stało wielkie łóżko dwuosobowe z beżową pościelą. Tuż przed nim stała biała ławeczka, na której ułożone były jasnobrązowe poduszki. Na nich spoczywała już walizka. Po lewej stronie znajdował się mały stolik i przysunięta do ściany sofa z białego obicia. Na lewo od niej stała wielka szafa na ubrania, a po prawej znajdowały się drzwi do łazienki. Na prawej ścianie znajdował się wielki regał na książki ciągnący się na całą szerokość pomieszczenia. Samych książek było tam niewiele, ale okazałość mebla sprawiała piorunujące wrażenie.
- Oto twój pokój, Opal - Danica zaprosiła dziewczynę do środka.
- Mój? - brązowooka zrobiła krok do wewnątrz i rozejrzała się w zachwycie.
Danica pozwoliła dziewczynie rozejrzeć się po pokoju, a pozostałych poprosiła dalej. Kolejne drzwi były masywniejsze, dlatego królowa użyła większej siły, by je otworzyć. Jego wystrój odbiegał od poprzedniego. Tu dominowała czerwień z domieszką ciemnego brązu i czerni. Dwuosobowe łoże z baldachimem stało przy lewej ścianie i na lewo od niego stała szafa i biurko, na prawo niewielka półka na książki. Blisko wejścia na prawej ścianie znajdowały się drzwi do łazienki, a głębiej kącik z narożną kanapą i stolik idealny do grania w szachy.
- To mój pokój - pochwalił się Rowan.
Berry przyglądała się mu po cichu, a następnie ruszyła dalej korytarzem za Danicą, która otwierała właśnie kolejne drzwi. Zaskrzypiały cicho przy tej czynności. Królowa weszła do środka, natomiast Heath został na zewnątrz zapraszając przyjaciółkę. Berry została oczarowana wyglądem swojego pokoju. Cały sufit podwieszony był drogocennymi materiałami i sprawiał wrażenie, jakby zrobiony był z chmur. Jej łóżko stało pod prawą ścianą. Po jego lewej stronie, pod jednym z wielkich okien ustawiona była wielka pufa - idealna do czytania wieczorami. Na prawo od łóżka stała narożna szafa. Lewa ściana komnaty natomiast wyglądała jak dzieło sztuki. Poza drzwiami do łazienki znajdującymi się blisko drzwi wejściowych, ta część pomieszczenia prezentowała osobowość Berry w najmniejszym detalu. Pod sufitem został tam zawieszony dekoracyjny hamak, na którym dziewczyna mogłaby się huśtać godzinami, a tuż pod oknem stał mały regał na książki.
- Tu jest cudownie - Berry zakryła usta z wrażenia. - Mój pokój nigdy by tak nie wyglądał.
- Tutaj są twoje rzeczy - Danica wskazała na walizki stojące pod szafą. - Pozwolimy ci się teraz rozpakować.
Po tych słowach królowa i jej chłopak opuścili komnatę zamykając za sobą drzwi. Zamierzali skierować się do swojego pokoju, który znajdował się na końcu korytarza, ale zauważyli Audrey biegnącą w ich kierunku.
- Co się stało? - Danica spotkała siostrę w połowie drogi.
- Freddie - Audrey ledwo złapała oddech. - Już przyjechała.
- Co? - Heath spojrzał na nią zdziwiony. - Przecież rozpoczęcie semestru dopiero za tydzień.
Audrey tylko wzruszyła ramionami.
✦𝓓 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 𝓓✦
Danica już z daleka dojrzała smukłą sylwetkę Freddie, która przyglądała się dekoracyjnej zbroi stojącej na piedestale w głównym holu. Dźwięk stukających obcasów wyrwał ją z transu i spojrzała na zmierzającą w jej kierunku parę.
- Hej! - pomachała do nich.
- Freddie! Co tutaj robisz tak wcześnie? - Danica objęła przyjaciółkę.
- Nudziło mi się w Auredonie - dziewczyna wzruszyła ramionami. - A tutaj może będę mogła pomóc.
- To prawda - Heath podał rękę koleżance na przywitanie. - Każda pomoc się przyda.
Freddie uśmiechnęła się ciepło. Zaraz jednak odwróciła się i podniosła z podłogi niewielką walizkę, którą Danica dopiero teraz zauważyła.
- Chcesz się rozpakować? Jeszcze zdążysz przed kolacją - zaproponowała.
- Chętnie - przytaknęła dziewczyna.
Ponownie ruszyli w stronę wschodniego skrzydła, jednak ten spacer zajął im dużo więcej czasu. Oczarowana wyglądem zamku Freddie przyglądała się wszystkiemu bardzo dokładnie. Zalewała parę swoimi pytaniami i drążyła temat za każdym razem, gdy ich odpowiedź była według niej niewystarczająca. Danica nie była tym zdziwiona. Dzieci potępionych nigdy tak naprawdę nie miały okazji oglądać zamku z bliska. Ona, wychowana w Zakazanej Twierdzy była przyzwyczajona to tak masywnych budowli, a rok spędzony przez Heatha w Chatce Miesiąca Miodowego również go znieczulił na jakiekolwiek zamkowe wnętrza.
Cała trójka weszła na trzecie piętro skrzydła, gdzie okna korytarza, podobnie jak na parterze, prowadziły na zewnątrz zamku. Danica podeszła do jednych drzwi i otworzyła je. Pokój był niewielki, dwuosobowy. Jednoosobowe łóżka ustawione były jak lustrzane odbicia po przeciwnych stronach pokoju prostopadle do okien. Na środku pokoju znajdował się mały stolik i dwa małe fotele. Przy ścianie na przeciwko okien, po obu stronach wejścia stały dwie szafy. Między szafą a łóżkiem po prawej stronie znajdowały się drzwi do łazienki.
- Proszę - Danica wskazała na łóżka. - Skoro jesteś pierwsza, możesz sobie wybrać.
- Dzięki - Zaśmiała się dziewczyna. - Z kim będę w pokoju?
- To zależy tylko od ciebie - uśmiechnęła się królowa.
Freddie chciała ewidentnie o coś zapytać, ale wtedy cała trójka usłyszała czyjś głos dobiegający z korytarza. Znajdujący się najbliżej drzwi Heath, zrobił kilka kroków na zewnątrz i zaprosił do środka wołającą osobę. Do pokoju weszła Opal z zaciekawieniem na twarzy. Freddie zbladła i Danica od razu to zauważyła.
- Przepraszam, że przeszkadzam - blondynka zaczęła. - Ale chciałam spytać kiedy będzie kolacja.
- Nie musisz przepraszać - uśmiechnęła się Danica. - Kolacja jest przewidziana za godzinę.
- Hej Opal - dopiero teraz Freddie miała odwagę się odezwać.
- Cześć - dziewczyna uśmiechnęła się ciepło. - Już przyjechałaś? Tak wcześnie?
- Tak... - zmieszała się Freddie. - Tu jest pewnie ciekawiej niż w stolicy.
- Na pewno - Opal stała się bardziej pewna siebie - Pomóc ci się rozpakować?
- Nie... poradzę sobie - Freddie wyprostowała się i rzuciła walizkę na lewe łóżko.
- Nie poradzi sobie - zaśmiała się Danica i spojrzała na Opal. - Pomóż jej, proszę.
Po tych słowach królowa i Heath opuścili pokój zostawiając obydwie dziewczyny z walizką do rozpakowania. Opal podeszła do jednej szafy i otworzyła ją. Freddie w tym czasie rozsuwała zamek walizki. Odrzuciła jedną pokrywę i zaczęła wyciągać swoje rzeczy, podczas gdy koleżanka układała je na półkach.
- Czyli dostałaś pracę? - chwilę ciszy przerwała Freddie.
- Tak - Opal uśmiechnęła się nieznacznie. - Dostałam niezwykłą możliwość rozwoju i postanowiłam z niej skorzystać.
- Z tego co wiem, ta szkoła by nie ruszyła, gdybyś się nie zgodziła - ciemnowłosa podeszła do koleżanki stojącej przy szafie i wrzuciła bieliznę do jednej z szuflad zamykając ją. - Dlatego chcę ci podziękować, że się zgodziłaś.
- Jesteś zwolenniczką tego pomysłu? - Opal musiała odrobinę podnieść głowę, by spojrzeć w oczy wyższej od siebie przyjaciółce.
- Tak - Freddie zmieszała się i odwróciła wzrok w stronę okna. Podeszła do fotela i usiadła na nim. - W końcu będę mogła się nauczyć jak żyć w Auredonie.
- Te kilka ostatnich lat nie pomogło? - Opal zajęła miejsce na drugim fotelu.
- Niezupełnie - Freddie niepewnie zerknęła na koleżankę. - Chyba nie było nikogo, kto by mi pomógł.
- Teraz będę ja - blondynka uśmiechnęła się ciepło.
Freddie zdębiała.
- I inni nauczyciele - Opal zmieszała się i spuściła wzrok.
Ciemnowłosa chciała coś powiedzieć, ale wtedy do ich uszu doszły krzyki z korytarza ewidentnie należące do żądnej kolacji Berry. Obydwie dziewczyny zaśmiały się i wyszły z pokoju kierując swoje kroki w stronę klatki schodowej.
Komentarze
Prześlij komentarz