Audrey znalazła siostrę nad brzegiem morza. Wpatrywała się w Wyspę Potępionych, a na jej ramieniu siedział kruk.
- Danica? podeszła do niej ostrożnie.
Dziewczyna podskoczyła i chciała uciekać, ale księżniczka ją powstrzymała.
- Nie jestem na ciebie zła - uśmiechnęła się. - W głębi serca zawsze chciałam mieć siostrę.
Audrey mocno przytuliła Danicę. Obie zaczęły płakać. Stały tak przez dłuższą chwilę, a potem usiadły razem nad brzegiem.
- Jak to się stało, że nikt nie wiedział o twoim istnieniu? - spytała księżniczka.
- Bo Filip nam bardzo pomógł - Diaval, który zmienił się w człowieka usiadł obok córki. - Kiedy Aurora była w ciąży, król Adam zaczął przygotowania do tworzenia Wyspy Potępionych. Filip pomagał ukryć Aurorę przed światem. Kiedy Danica się urodziła, musiałem ją wziąć ze sobą, bo inaczej Aurora miałaby kłopoty. Filip udawał, że jest jej mężem, ale widzę, że jednak się polubili bardziej.
- Czyli kochałeś moją mamę? - spytała Audrey.
- Jasne, że tak. Znam ją od dziecka - uśmiechnął się Diaval.
Audrey się zamyśliła. Wpatrzyła się w horyzont i pomyślała o tym, jak Danice musiało być na wyspie źle. Musiała być bardzo samotna. Wtedy Audrey sobie coś przypomniała.
- Wróć ze mną, Danica! - księżniczka zaczęła ciągnąć siostrę w stronę zamku.
- Nie mogę. Już teraz mama ma problemy. Mój powrót wszystko by skomplikował.
- Nie prawda! - Audrey była nieugięta. - Widziałam jej wzrok. Nie wiedziała, że żyjesz. Chce cię zobaczyć. Wróć ze mną.
Diaval położył dłoń na ramieniu córki.
- Może Audrey ma rację. Może nie będziemy mieć kłopotów.
Wtedy ujrzeli szmaragdową smugę światła nad pałacem. Mogła należeć tylko do jednej, dobrze znanej im osoby. Postanowili jak najszybciej wrócić do zamku. Gdy wpadli na salę tronową zobaczyli przerażone twarze mieszkańców Auradonu i Diabolinę siedzącą na złotym tronie. W prawej dłoni trzymała berło. Machnęła ręką, a Diaval zmienił się w kruka, po czym podleciał do wróżki i usiadł na oparciu tronu.
- Nie posłuchałaś mnie, Danico - rozkazała jej podejść bliżej. - Miałaś mnie uwolnić, a całą robotę wykonał twój ojciec, który ani razu mnie nie zawiódł.
- Co? - dziewczyna spojrzała z niedowierzaniem na ojca. - Zaufałam ci! Myślałam, że jesteś odpowiedzialny.
- Adam narobił nam wiele złego. To jest nasza zemsta - po czym spojrzała na Aurorę, która nie mogła uwierzyć, że widzi Diavala. - Nie wstyd ci?
- Nie rozumiem - próbowała się bronić.
- Słyszałam, że nie chciałaś, żeby twoją córkę spotkał ten sam los co ciebie. I faktycznie: Audrey niczego nie brakowało. Ale przyjrzyj się. Danica została odseparowana od matki, ojciec zamieniony w skałę przez trzy wróżki, które zajmowały się dziewczynką przez ponad szesnaście lat. Zamknięta, samotna, bezbronna. Nie przypomina ci ciebie?
Aurora zakryła usta dłońmi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak skrzywdziła córkę. Spojrzała na nią. Jednak nie zobaczyła żalu, czy smutku, lecz radość z ponownego zobaczenia swojej matki. Podeszła do niej i położyła ręce na jej policzkach.
- Przepraszam - szepnęła z łzami w oczach.
- Tata chciał cię chronić. Rozumiem to. Mi też chciał pomóc.
Aurora przytuliła córkę. Król Adam jednak postanowił interweniować. Rzucił się na Diabolinę, która rzuciła nim jak kubkiem o ścianę.
- Przestań! - Mal była wściekła na rodzicielkę.
Dobra Wróżka wyciągnęła różdżkę. Machnęła nią w kierunku złej wróżki, ale ta zmieniła jego kierunek i chwilę później jego autorka leżała nieprzytomna na podłodze. Jane podbiegła do niej. Sprawdziła, czy z matką jest wszystko w porządku, po czym wzięła jej różdżkę.
- Myślicie, że możecie mnie pokonać?! - zakpiła Diabolina.
Szepnęła coś pod nosem. Wtedy kruk latający obok niej zaczął rosnąć i przemienił się w ziejącego ogniem smoka.
- Tato, nie! - krzyknęła Danica.
Spróbowała się zmienić. Jednak nie mogła. Wtedy zrozumiała, że ciotka zablokowała moc szmaragdu. Danica podbiegła do Mal i szturchnęła ją mocno.
- Zmień mnie!
- Słucham? Ja nie potrafię! - zapierała się Mal.
Wtedy zła wróżka wypowiedziała jakieś zaklęcie. Stworzyła sobie parę potężnych skrzydeł. Nie. Zwróciła je sobie.
- Myślałaś, że mi je odbierzesz? - zakpiła z nieprzytomnej Dobrej Wróżki.
W tym czasie wszyscy zaczęli uciekać, a smok siał spustoszenie. Danica była przerażona.
- Wiem, że potrafisz - namawiała Mal.
- Nie pozwalam na to! - Heath wtrącił się do rozmowy. - Chcesz walczyć z własnym ojcem?
- Tylko ja mogę go powstrzymać - Danica broniła stanowiska. - Dopilnuję, żeby nikomu nie zrobił krzywdy. Mal. Musisz spróbować.
Dziewczyna skinęła głową i powiedziała coś pod nosem machając rękami w stronę Danici. Wtedy jej przyjaciółka zmieniła się w gada o podwójnej parze skrzydeł i żarzącym się ogniem, który rzucił się na przeciwnika.
"Moja matka ma skrzydła?" - Mal była zdziwiona.
- Skoro ona je ma, ty pewnie też, ale o tym nie wiesz - Jane jakby czytając w jej myślach przerwała jej zadumę.
- Ale ja nie znam żadnego zaklęcia. Książkę zostawiłam w pokoju.
- Od czego masz mnie - pomachała jej różdżką przed oczami. - Bibbidi Bobbidi Boo!
Mal poczuła ból na plecach. Odwróciła się i ujrzała parę białych jak śnieg skrzydeł. Zmieniając stronę walki, zmieniły swój kolor. Mal postanowiła działać na własną rękę. Chciała wbić się w powietrze, ale zapomniała o pewnym szczególe: nie umiała latać. Nie była w stanie zbliżyć się do matki i jej powstrzymać. Użyła więc zaklęcia, które zmusiło ją do lądowania.
- Jesteś coraz silniejsza Mal - ucieszyła się Diabolina.
Smocze Oko zaświeciło. Gdyby nie dobry refleks Bena, Diabolina zamieniłaby Mal w żabę. Oboje upadki na ziemię. W ostatniej chwili wróżka wysłała w stronę matki wiązkę magii, która wybiła jej berło z dłoni. Magiczny przedmiot upadł na ziemię. Zarówno matka, jak i córka rzuciły się do wyścigu, która z nich pierwsza go zdobędzie. Mal była szybsza i skierowała berło w stronę Diaboliny.
- Wybacz, mamo. Ale krzywdzisz moich przyjaciół.
Smocze Oko zalśniło i chwilę potem zła wróżka znów była jaszczurką, a Diaval krukiem, którego Danica zamknęła w pozłacanej klatce.
- Chciałam ci o nich wcześniej powiedzieć - córka kruka uśmiechnęła się do przyjaciółki wskazując na jej skrzydła.
- Będziesz musiała nauczyć mnie się nimi posługiwać.
- Proponuję zostawić tę sprawę do zakończenia koronacji - zaproponowała Audrey.
- Masz rację - uśmiechnęła się Mal.
Danica odstawiłam ojca na stół, chwyciła siostrę za rękę i zaprowadziła na podwyższenie.
- Mamo? - Danica spojrzała na Aurorę.
Szła w ich stronę z tiarą w dłoniach. Audrey lekko dygnęła i poczuła ciężki przedmiot na swojej głowie. Jednak ku zdziwieniu wszystkich zdjęła go i odwróciła się do Danici.
- Jest twoja - uśmiechnęła się.
Dziewczyna była zaskoczona jednak skłoniła się, a jej siostra nałożyła tiarę na jej głowę. Przedmiot zabłysnął tak jasno, że wszyscy obecni zakryli sobie oczy. Wtedy Danica użyła jakiegoś zaklęcia i wyczarowała srebrną tiarę, którą ukoronowała Audrey.
✦𝓓 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 𝓓✦
Kto aktywował Smocze Oko? Przecież straciło swoją moc - Mal siedziała w gabinecie Dobrej Wróżki.
- Danica zrobiła to podświadomie - wyjaśniła.
- Ale jak to jest możliwe?
- Diabolina już dawno temu przewidziała takie okoliczności i zaczarowała Smocze Oko w taki sposób, by reagowało na magię Danici. Miała nadzieję, że będzie po jej stronie. A teraz już idź. Rodzina królewska wraca do swojego pałacu i wypadałoby ich pożegnać.
Mal wstała z krzesła, na którym siedziała i skierowała się w stronę dziedzińca. Stała tam karoca zaprzężona w białe konie.
- Szkoda, że wyjeżdżasz - Mal pożegnała Danicę. - Spakowałaś już tatę?
- Będzie jechać z nami w środku - odparła z uśmiechem. - Mam nadzieję, że jak ochłonie, będę mogła go wypuścić.
- Co z Heathem? Nie widziałam go od wczorajszej koronacji - zauważyła Jordan.
- Poszedł się spakować. Zaproponowałam mu praktyki na dworze - Aurora oparła dłoń na ramieniu córki.
- Dobrej podróży, mamo, siostro - Audrey przytuliła je obie.
- A tobie dobrej nauki - uśmiechnęła się królowa.
- Jak będziesz miała w czymś problem, to pisz - zaproponowała Danica.
- Jasne! Ale będziesz za bardzo zajęta zarządzaniem królestwem, żeby mi pomóc.
- Dla ciebie rzucę wszystko! - obiecała dziewczyna.
Wszyscy się pożegnali i Danica z Aurorą skierowała się w stronę karocy. Diaval zaczął krakać. Wtedy dziewczyna podeszła do klatki i uwolniła ptaka który poszybował wysoko ku niebu, a później usiadł na ramieniu córki.
- Szkoda, że nie masz jakiegoś przydomka, wasza wysokość - krzyknęła Evie.
- Wymyślić ci jakieś?! - spytał Jay.
- Nie trzeba - machnęła ręką odwracając się do przyjaciół. - Jestem Kruczą Księżniczką.
Komentarze
Prześlij komentarz