Freddie poczuła jak coś po niej pełznie. Powoli otworzyła oczy. Znajdowała się w dużym pomieszczeniu, w którym panował półmrok, a zarówno ściany jak i podłogi pokrywały dywany, zasłony i przedmioty związane z jej ojcem.
Początkowo dziewczyna pomyślała, że znów jest w domu, więc poderwała się na równe nogi i chciała uciekać. Jednak to, co wcześniej po niej pełzało, złapało ją za kostki i dziewczyna upadła z powrotem na dywan.
- Chciałaś mi się wymknąć? - powiedział oschły, cichy głos.
Freddie blada na twarzy odwróciła twarz w kierunku, z którego dobiegał owy głos. Dostrzegła wielki cień pochylający się tuż nad nią. Za nim stał kolejny, a za nimi następny i tak dalej. W całym pomieszczeniu nagle pojawiło się kilkadziesiąt cieni - wszystkie wpatrzone w jeden punkt: w nią.
- Czego chcecie?! - spytała łamiącym się głosem.
- Jak to czego? - spytał jeden cień.
- Twojej duszy! - odpowiedział drugi.
- Nie! - dziewczyna kolejny raz spróbowała wstać, ale i tym razem cienie ją złapały i przytrzymały na podłodze. Każdy z nich trzymał jakiejś jej części ciała i zaczął ciągnąć w swoją stronę, chcąc rozerwać ją na kawałeczki.
Freddie krzyczała. Czuła ból, którego nigdy nie czuła. Dlaczego musiało ją to spotkać? Czy błędy jej ojca teraz odbiją się na niej? Czy nigdy nie będzie jej dane się zakochać? Czy zostanie pokarmem cieni z zaświatów?
- Musisz spłacić dług swojego ojca! - odezwał się któryś z cieni.
- Wyrwał się nam z rąk, więc teraz ty staniesz się naszym pokarmem! - stwierdził drugi.
Freddie była coraz słabsza. Ból stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Jej determinacja pozwoliła jednak na rzucenie w ich kierunku ostatnich słów:
- Mój ojciec spłacił wam swój dług! Nie moja wina, że król Bestia zabrał go wam sprzed nosa! Nie jestem moim ojcem! Nic nie jestem wam winna!
Ból był jednak coraz silniejszy.
Freddie ogarnęła ciemność...
Komentarze
Prześlij komentarz