Od bohatera do zera

Hadie otworzył powoli oczy. Słońce świeciło prosto na jego twarz. Leżał na mokrej trawie, więc spróbował się podnieść.

- Znudziło ci się leżenie? - zakpił ktoś stojący za nim.

Chłopak rozpoznał w tym głosie Herkie'go - syna Herkulesa, z którym bardzo dobrze się dogadywał. Zdziwiło go zatem, że przyjaciel zwraca się do niego w ten sposób.

- Gdzie Heath i reszta? - Hadie nagle przypomniał sobie, że nie powinien być sam.

- Inni? Poszli już dawno bez ciebie, przegrywie - ponownie zadrwił Herkie. Tym razem był już doskonale widoczny, po tym jak Hadie przyzwyczaił się do światła.

Niebieskowłosy nie potrafił zrozumieć słów przyjaciela ani wyjaśnić jego zachowania. Co mogło się z nim stać?

- O czym ty mówisz? Jak to poszli beze mnie?

- To przez ciebie przegraliśmy! - krzyknął. - Myślisz, że ktokolwiek się teraz tobą przejmie?

- Jak to przegraliśmy? - Hadie niczego nie pojmował.

- Pojechałeś sobie odwiedzić brata... - zaczął tłumaczyć Herkie. - A teraz, kiedy wróciłeś, nawet nie potrafisz normalnie podać piłki!

- Który jest dzisiaj? - niebieskowłosy przestraszył się słów przyjaciela.

- A co? Innego dnia zagrałbyś lepiej?!

Herkie odwrócił się i zaczął schodzić z boiska. Hadie próbował go dogonić, ale chłopak cały czas mu umykał. To nie był jednak koniec jego koszmaru. Każdy w szkole obwiniał go o przegrany mecz. Był zerem, którym nigdy nie chciał być. Czy nie dlatego uciekł z Wyspy Potępionych? By zostać bohaterem, tak jak marzył w Klubie Antybohaterów? Yen Sid im to obiecał - sławę i piękne życie w Auredonie. A teraz on - Hadie - jest poniewierany przez innych uczniów, wyzywany od zdrajców. Nawet ta ładna dziewczyna, z którą siedzi na chemii rzuciła mu pełne pogardy spojrzenie, a jej koleżanki krzyczały, żeby wracał na wyspę.

Chłopak nie potrafił tego wytrzymać. Pobiegł do pokoju tak szybko, jak pozwalały mu na to jego własne nogi. Zamknął za sobą pospiesznie drzwi i rzucił się na łóżko.

Co się stało? Dlaczego niczego nie pamiętam? Gdzie jest Heath? Czy udało się pomóc Danice? Tylko takie pytania krążyły w myślach młodego chłopaka. Chciał, by ten koszmar się skończył. Dlaczego nie potrafił podać piłki? Był w tym przecież dobry.

Spojrzał na kalendarz stojący na jego biurku. Wskazywał tę samą datę, którą ustawił w chwili wyjazdu do Chatki Miesiąca Miodowego. Zna siebie. Przecież zmieniłby datę od razu po powrocie.

- Coś jest ewidentnie nie tak - powiedział do siebie i wstał z łóżka, by podejść do okna. Pogoda momentalnie się zmieniła. Słońce sprzed chwili zamieniło się na ulewny deszcz.

- Co tu jeszcze robisz?! - Herkie z impetem wpadł do pokoju. - Zabieraj swoje rzeczy i wracaj na tą swoją wyspę!

- Coś jest nie tak! - powtórzył Hadie, tym razem do przyjaciela.

- Owszem! Z tobą jest coś nie tak - zaśmiał się Herkie. - Zjeżdżaj stąd!

- Nie zmusisz mnie! - opierał się. - Mam prawo tu być. Nawet najmniejszy błąd nie powinien mnie od razu skreślać. Nikogo nie powinien.

- I kogo to obchodzi?! - zadrwił Herkie. - Jesteś dzieciakiem z wyspy...

- Nie jestem taki jak ojciec! - złość kipiała z niebieskowłosego. - Chcę się uczyć tu, w Auredonie! Chcę ratować biednych i potrzebujących pomocy! Chcę przyjaźnić się z tobą i innymi auradońskimi znajomymi! Chcę być bohaterem!

Wtedy Herkie zaczął iść pospiesznie w stronę chłopaka z przygotowaną pięścią.

Hadie'go ogarnęła ciemność...

<< Poprzednia część ❣︎ Następna część >>

Spis treści

Komentarze