Wtedy zobaczył ją Heath, podjechał do niej i uklęknął.
- Danica - szepnął odgarniając jej włosy. - Nie płacz, proszę.
Dotkną jej rąk i odsłonił twarz. Całą miała mokrą od łez. Spojrzał w jej oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Jesteś piękna, kiedy płaczesz, ale wolę jak się uśmiechasz.
- Zostaw mnie! - dziewczyna wyrwała swoje ręce z jego i odwróciła się od przyjaciela. - Nie rozumiesz, co czuję.
- Czułem to przez cały rok - Heath wstał i wyprostował się.
Danica powędrowała za nim wzrokiem. Ten oparł się na stojącą za nim barierkę.
- Chciałaś, żebym się ujawnił, to proszę - chłopak był poważny. - A ty płaczesz i mnie olewasz.
- To byłeś ty? - dziewczyna spojrzała na niego swoimi załzawionymi oczami.
- Ta... - Heath się uśmiechnął, ale na nią nie spojrzał. - Nie sądziłem, że nie wpadniesz na to, że mógłbym Nim być. Chciałem spędzać z tobą czas, żeby się poznać, pokochać - zaśmiał się pod nosem. - I pokochałem... Może lubisz Go, bo nie ubrałabyś się tak, gdyby był dla ciebie obojętny. Ale czy lubisz mnie?
Dopiero teraz Danica przypomniała sobie sen. "Niebieskie włosy!" Poderwała się z miejsca w ułamku sekundy i rzuciła się na jego szyję. Ten, zdezorientowany, nie zrozumiał z początku co się stało, ale po chwili objął ją i mocniej przytulił.
- Kocham cię - szepnął jej do ucha.
- Ja... - Danica się zawahała, po czym dokończyła z uśmiechem. - Ja ciebie bardziej.
Wtedy Heath złapał ją za uda i podniósł dziewczynę wysoko nad siebie. Oboje zaczęli się śmiać. Kiedy Danica wróciła na ziemię, chłopak zaciągnął ją na środek toru. Pocałował jej policzek i oparł na nim czoło. Ona nieoczekiwanie objęła dłońmi jego szyję i delikatnie musnęła jego wargi swoimi ustami. Odpłacił się namiętniejszym pocałunkiem.
- Nie mogę uwierzyć, że to ty! - Danica była taka szczęśliwa.
- Czyli lubisz Heatha? - spytał.
- Bardzo... - uśmiechnęła się szeroko. Zaraz dodała ciągnąc go w stronę wyjścia. - Chcę, żebyś poznał mojego tatę?
- Co?! - chłopak się zdziwił. - Co on tu robi?
- Nie zawsze mówiłam prawdę - przyznała się. - Diabolina przysłała tu także mojego ojca, Diavala - jednak dodała szybko. - Nie mamy złych zamiarów.
- Wierzę - oboje zmierzali w stronę ogrodu. - Dlaczego nic nie mówiłaś?
- Bo nas nie znają - odezwał się czyjś głos.
- Tato... - zaczęła Danica. - To jest Heath... Mój chłopak.
Zza drzewa wyszedł wysoki mężczyzna.
- Miło mi poznać - chłopak uścisnął mu rękę.
- Więc to ty pisałeś te listy?
- Tak - Heath się zarumienił. - Obiecuję, że będę dbać o Danicę.
- Nie wątpię.
- Ale mam pytanie - Heath spojrzał na dziewczynę. - Widzę podobieństwo, ale po kim Danica odziedziczyła budowę?
Dziewczyna spojrzała pytająco na ojca. Ten skinął głową na znak, że się zgadza.
- Moją mamą jest księżniczka Aurora - wytłumaczyła Danica.
- Jak to? - spytał Heath.
- Niespodzianka - dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
- Czyli Audrey to twoja siostra?
- Tak.
- Ale od innego ojca.
- Tak.
- I nie wie o tym ponieważ?
- Gdyby się dowiedziała, Aurora zapewne miałaby kłopoty - wytłumaczył Diaval.
- Więc nie wolno nikomu o tym mówić - dziewczyna złożyła ręce w błagalnym geście.
- Oczywiście, że nic nie powiem. Nie śmiałbym.
- Dziękuję - Danica go przytuliła.
- Lepiej wracajcie do pokoi zanim zorientują się, że was nie ma - zaproponował kruk.
- Dobranoc tato.
Diaval zmienił się w ptaka i odleciał w korony drzew. Bohaterowie natomiast wrócili do siebie. Następnego dnia mieli przyjąć drużynę z Olimpu i należało wszystko przygotować.
Jednak fakt, że chodzi z prawdziwą księżniczką nie pozwalał zasnąć Heathowi. Myślał o niej. Była jego dziewczyną i kochała go. Zaklinał samego siebie, że wcześniej nic jej nie powiedział. Kiedy udało mu się zasnąć, widział ją we śnie, w labiryncie, stała tyłem. Nie musiał do niej podchodzić, żeby dowiedzieć się kim jest owa postać. Nie zdawał sobie sprawy, że ona też ma ten sen, o nim.
Komentarze
Prześlij komentarz