dla _Zuzik_13
✦𝓓 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 𝓓✦
Siedemnastoletnia Danica siedziała na parapecie okna w swoim pokoju w Zakazanej Twierdzy. Był późny wieczór, dlatego Auredon wyglądał o tej porze majestatycznie - oświetlony milionem świateł i barwny mimo ciemności. Dziewczyna westchnęła. Od wielu lat wyobrażała sobie swoje życie wśród bohaterów: codzienne bale, uroczyste obiady, rodzinne pikniki. W końcu miałaby możliwość poznać swoją matkę, królową Aurorę.
Ale te marzenia były mgliste. Zamknięci na Wyspie Potępionych nie mięli realnie szans się stąd wydostać. A czym Danica sobie zasłużyła? Czy jej życie zostało przekreślone tylko dlatego, że jest córką Diavala, wiernego przyjaciela Diaboliny? To nie wydawało się sprawiedliwe. Okropne plotki rozpowszechniane przez ludzi w Auredonie sprawiły, że król Adam zesłał zarówno wróżkę, jak i kruka na wyspę bez procesu i bez szansy wyjaśnienia całej tej przeklętej sytuacji. Ciotki Flora, Hortensja i Niezabudka opowiadały Danice o odważnej walce Aurory o przywrócenie obydwojga wygnanych do łask, jednak Bestia był nieugięty; zapewne obawiał się zemsty.
I miał ku temu powody. Odwiedzając co jakiś czas ciotkę, liliowooka miała wielokrotnie szansę słyszeć przekleństwa z ust Diaboliny na temat króla Adama (to dzięki niej nauczyła się używać brzydkich słów). Wierzyła jednak, że miłość Aurory do swojej przybranej matki poskromi tą złość, gdy już cała czwórka wydostanie się z wyspy.
No właśnie...
Czwórka...
Mal nie należała do najgrzeczniejszych. Wbrew oczekiwaniom Danici i trzech wróżek, Diabolina wolała zakorzenić w córce rządzę zemsty i temperament złoczyńcy. Nie brała pod uwagę pokojowego powrotu do Auredonu - wolała wojnę. Dlatego córka kruka wielokrotnie zastanawiała się nad tym, czy Mal dałaby radę wtopić się w auredoński świat.
A Diaval? Był jedyną istotą (poza Danicą), która znała położenie magicznego berła Diaboliny, dlatego trzy wróżki dostały nakaz od Bestii, by zmienić go w kamień. Kamienny kruk spoczywał na jednym z głazów i nie wykazywał żadnych oznak życia. Siedząca często przy nim córka zastanawiała się wielokrotnie, czy on jeszcze żyje, czy jeszcze zdąży z nim porozmawiać.
O tym samym rozmyślała siedząc na parapecie i wpatrując się w Auredon. Był tak hipnotyzujący o tej porze.
Wtedy dziewczyna usłyszała jakieś głosy dobiegające z dolnych pięter Twierdzy. Ponieważ część ścian była zburzona, dźwięk rozchodził się w tym miejscu niezwykle dobrze. Danica odwróciła się, zeszła z parapetu i praktycznie na palcach podeszła do niewielkiej szczeliny w podłodze jej pokoju. Głosy wydały się jej dość znajome, dlatego dziewczyna błyskawicznie przeobraziła się w kruka i bezszelestnie zleciała do sali tronowej. Schowała się za fragmentem kolumny i obserwowała rozwój wydarzeń.
To była Mal, ale nie sama. Tuż za nią kroczyła niepewnym krokiem Evie, wciąż rozglądająca się na wszystkie strony, jakby obawiała się, że coś może spaść na jej głowę. Za nimi do komnaty wszedł Jay. Jego uśmiech nie znikał mu z twarzy; Danica była wtedy przekonana, że planuje kolejny rabunek, jednak tym razem na Zakazaną Twierdzę. Za plecami chłopaka skrywał się Carlos - najmłodszy z nich wszystkich, ale drugi pod względem inteligencji. Widać było po nim, że się boi, ale mimo wszystko, zdaniem Danici, trzymał się dzielnie.
- Nic nie zostało - powiedziała Mal, klęcząc w odłamkach świetnego niegdyś tronu Diaboliny. - Wszystko przepadło.
- Nic ci nie jest? - zapytał Jay.
Danica z ukrycia słuchała ich konwersacji. Dotarło do niej, że przebyli długą drogę, zanim się tu znaleźli, że poświęcili wiele, by dotrwać do celu.
- Tam. Spójrzcie! – zawołała Evie, kiedy na przeciwległej ścianie od miejsca, w którym kiedyś znajdował się tron, zauważyła długą, czarną laskę, zakończoną na czubku matowozieloną kulą.
Berło znajdowało się dokładnie na linii wzroku Mal, która stała w miejscu dawnego tronu. Wisiało w powietrzu, unoszone dziwnym, magicznym światłem na wysokości dobrych trzech metrów. Z dala od rąk intruzów – tam, gdzie nikt nie mógł go dotknąć...
Danica przełknęła ślinę. Zdawała sobie sprawę z konsekwencji, jakie niesie za sobą zabranie berła. Ale jak mogłaby im przeszkodzić nie ujawniając się? To byłoby niemożliwe.
Evie była najbliżej przedmiotu. Wysunęła niecierpliwie rękę i wyciągnęła palce. W tej samej chwili Smocze Oko zadrżało. Liliowooka była przekonana, że to obecność Mal tak na nie działa; w końcu była córką mrocznej wróżki.
Evie się uśmiechnęła.
- Mam je...
Niczym w zwolnionym tempie, Danica zobaczyła, jak dłoń niebieskowłosej praktycznie je chwyta. Berło zdawało się lśnić, jakby wzywało Evie do siebie.
- Nie! – zawołała nagle Mal, biegnąc w stronę przyjaciółki. – Nie rób tego!
- Co? – zapytała zszokowana Evie i w tej samej chwili ze Smoczego Oka zagrzmiał znajomy głos:
- TEN, KTO OBUDZI SMOKA, ZOSTANIE PRZEKLĘTY I ZAŚNIE NA TYSIĄC LAT!
Głos Diaboliny odbijał się echem od ścian. Danica ciaśniej złożyła swoje skrzydła wzdłuż ciała i skuliła się bardziej za kolumną.
Matka Mal naprawdę zostawiła tu swój ślad. To, co pozostało z jej mocy i energii, huczało z elektrycznym trzaskiem w powietrzu. Dotychczas uśpione, teraz rozbudziło się do życia przez jeden przypadkowy moment, gdy wyczuło ofiary, które mogłoby torturować.
Palce Evie musnęły powietrze obok laski. Dłoń Mal zamknęła się na berle. A kiedy tak się stało... Upadła na ziemię i zasnęła. Danica zamarła, gdy zobaczyła fioletowe włosy leżące w nieładzie wokół głowy nieprzytomnej dziewczyny. To było jak najgorszy sen.
Wtedy do uszu liliowookiej dobiegł dźwięk trzepotu skrzydeł. Gdy odwróciła łepek w tamtą stronę, ujrzała wielkiego, czarnego kruka majestatycznie lecącego w kierunku Mal i jej towarzyszy, którzy stali tuż nad nią.
- To... - Danica zbladła. - To niemożliwe...
Ptak chwycił w szpony berło leżące nie daleko nastolatków i wyleciał z nim z Zakazanej Twierdzy. Dziewczyna chciała za nim lecieć, ale właśnie w tej chwili Mal zamrugała i otworzyła oczy.
- Obudziłaś się! Przecież miałaś zasnąć na tysiąc lat! - zawołała Evie. - Jak to?
- Udowodnij, że jesteś moją córką. Udowodnij, że jesteś moja – Mal powiedziała po dłuższej chwili. – Udowodnij, że masz w sobie krew smoka. Udowodnij, że jesteś warta tego znaku na skórze.
Mal podniosła rękę, żeby wszystkim pokazać znak podwójnego smoka wytatuowany na przedramieniu. To właśnie to musiała mieć na myśli.
- Nie mogło mi zrobić krzywdy – powiedziała. - Jestem córką godną swojej matki. Tak jak ona po części jestem smokiem, więc klątwa Smoczego Oka na mnie nie działa.
– Szczęściara – Jay zagwizdał, przyglądając się jej imponującemu tatuażowi.
Mal się uśmiechnęła, spoglądając z dumą na znak, który nosiła. I dopiero wtedy przypomniała sobie o berle. Od razu zapytała o niego Jay'a, który zaprzeczył, żeby go dotykał.
Zamieszanie jakie sprawili i ich mała kłótnia sprawiła, że Danica ukryta za kolumną w ciele kruka nie miała żadnej możliwości wydostania się z potrzasku. Jednocześnie paraliżował ją szok, jakiego doznała po zobaczeniu tego kruka. To był jej ojciec, Diaval... To nie ulegało wątpliwości. Tylko na co było mu berło? Do czego go potrzebował? Czyżby zaniósł je Diabolinie?
Minęło kilkanaście minut, zanim Mal i jej paczka na dobre opuścili Zakazaną Twierdzę i umożliwili tym samym wyjście Danice z ukrycia. Niemal od razu przybrała ona ludzką postać i usiadła zrezygnowana na dużym kamieniu, który leżał obok kolumny, za którą się skryła. W jej głowie migotało kilkanaście różnych myśli. Nie umiała ich nawet uporządkować.
- Obudził się - szepnęła do siebie.
I to właśnie wtedy poczuła strużki łez spływające po jej policzkach.
✦𝓓 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 𝓓✦
Danica siedziała po turecku na łóżku praktycznie całą noc. Nie była w stanie zasnąć. Chciała poczekać na ojca. Jednak gdy ten się nie zjawiał, jej oczy zaczęły się powoli zamykać, aż nad ranem zamknęły się całkowicie. Wtuliła się wtedy w pościel i słuchała szumu morza, który kołysał ją do snu.
Dopiero koło południa Danica poczuła delikatne szarpnięcia. Jakby ktoś ciągnął za jej kurtkę, którą miała na sobie. Dziewczyna otworzyła oczy, jednak leżała na boku, więc znajdujący się za nią gość nie był widoczny w jej polu widzenia. Przekręciła się na drugą stronę.
I to właśnie wtedy o mały włos nie spadła z łóżka.
Tuż przed nią na pościeli stał wielki, czarny kruk o oczach tak głębokich w swojej barwie, że Danica mogłaby przysiąc, że widzi w nich całą Knieję.
- Tata... - szepnęła zszokowana dziewczyna.
Wtedy ptak otworzył dziób i zakrakał głośno kilka razy. Dźwięk był tak przeraźliwie głośny, że Danica lekko się skrzywiła. Widząc to kruk, ściszył swój ton głosu i zakrakał odrobinę ciszej.
A ona go rozumiała. Po raz pierwszy w życiu słyszała głos swojego ojca. Nie skupiała się na tym co mówi, ale skoncentrowała się tylko na barwie jego głosu. Do jej oczu zaczęły napływać łzy.
Diaval dostrzegł to momentalnie i urwał krakanie. Podskoczył bliżej córki i wtulił się w nią. Danica od razu objęła swoimi rękami ojca i ściskając go jak pluszowego misia po prostu płakała. Nie z żalu, nie z bólu, nie ze smutku.
To były najprawdziwsze łzy radości.
Gdy dziewczyna doszła już do siebie, była w stanie wysłuchać ojca do końca. Jej przypuszczenia się potwierdziły - Smocze Oko, które chciała zabrać Mal, zostało dostarczone przez Diavala prosto w ręce Diaboliny. Kruk wyjaśnił jednak, że pod kloszem jest ono całkowicie bezużyteczne, dlatego nie ma powodu do obaw. Przeprosił również za lata nieobecności. Był zły na siebie, że przegapił pierwsze kroki Danici, jej pierwsze słowa.
Danica na to wszystko tylko machnęła ręką. Przyzwyczaiła się do życia na Wyspie Potępionych, do ciągłej izolacji. Opowiedziała ojcu o wszystkim, czego doświadczyła mieszkając w Zakazanej Twierdzy, o swoich wyprawach do ciotki Diaboliny, o obserwacjach jakie poczyniła, by poznać bliżej Mal i inne dzieci złoczyńców. Zaprezentowała również swoją umiejętność przeobrażenia się w kruka.
Zdziwienie Diavala było ogromne, jednak bez wahania zaproponował córce lot nad wyspą.
I to był najpiękniejszy lot ze wszystkich, jakie przebyła Danica. Mając ojca obok siebie, już nie czuła się samotna. Będąc na wyspie - poczuła wolność i radość, a sądziła, że to niemożliwe. To był również pierwszy raz, gdy mogła zagrać z kimś w berka, chociaż niewytrenowana miała ogromny problem z odebraniem ojcu kasztana. Bawiąc się wspólnie, wielokrotnie słyszeli krzyki mieszkańców wyspy, by byli cicho i nie krakali. Inni rzucali w nich przedmiotami. Ale nie zwracali na to uwagi. Oboje cieszyli się swoją obecnością i obiecali sobie spędzać każdą chwilę razem.
✦𝓓 ⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 𝓓✦
Przez kilka następnych lat niewiele się w sumie zmieniło. Nawet po koronacji Danica nie odmawiała ojcu zabawy w berka. Zawsze słuchała jego rad i nigdy go nie zlekceważyła. Jego propozycje zawsze były przemyślane i mądre, a liliowooka nie czuła większej radości niż pozwalanie Diavalowi na wspieranie jej w rządzeniu.
Danica cieszyła się niezmiernie, gdy relacja między ojcem i Heathem zaczęła się układać. Mimo licznych docinek ze strony kruka, niebieskowłosy traktował go jak mentora.
A służba Chatki Miesiąca Miodowego? Pokochała go niemalże od razu, mimo że często znikały z kuchni różne owoce, które później Danica znajdowała w komnacie Diavala. Część z nich lądowała również w jej pokoju; był to stary nawyk kruka, który jeszcze na wyspie latał co tydzień do portu i przynosił córce najlepsze rzeczy wygrzebane z kontenerów zwożonych z Auredonu.
Czy ktoś mógłby mieć lepszego ojca? Danica szczerze w to wątpiła, a każdy kolejny dzień spędzony u jego boku jeszcze dobitniej ją w tym utwierdzał.
- O czym rozmyślasz? - do gabinetu Danici wszedł Diaval zamykając za sobą drzwi.
- O wszystkim i o niczym - stojąc pod oknem, uśmiechnęła się do ojca.
Kruk podszedł do biurka i zaczął mieszać w piórach i długopisach stojących w małym flakonie. Zawsze tak robił, kiedy przychodził do córki. W ten sposób nie przeszkadzał jej w rozmyśleniach, a jednocześnie dobitnie dawał znać o swojej ciągłej obecności. Danica zaśmiała się serdecznie. Uwielbiała ten dźwięk. Odeszła od okna i okrążyła biurko, by dojść do ojca. Przytuliła się do niego. Trwali tak w ciszy przez dłuższy moment patrząc się przez okno na ogrody.
Jednak ich spokój został nagle przerwany. Do komnaty wpadł jakiś mężczyzna, czym sprawił, że Danica i Diaval przestraszeni odsunęli się od siebie.
- Wasza wysokość - przybysz dyszał głośno. Było pewnym, że biegł.
- Co się stało - zaniepokojona Danica podeszła do niego bliżej.
Wtedy mężczyzna wyciągnął z torby przy swoim pasie zwój papieru.
- Wieści ze stolicy. Chodzi o siostrę waszej wysokości. Audrey wpakowała się w niezłe tarapaty.
Danica odebrała od niego zwój i rozłożyła go. Była to wiadomość od ciotki Niezabudki, która w najdrobniejszych szczegółach opisała obecną sytuację w Auredonie.
- Diabolina zahipnotyzowała Audrey - wyszeptała do ojca. - Zamienia wszystkich w kamień.
- Zamierzasz coś z tym zrobić? - Diaval był ciekaw.
- Nie - odparła ze spokojem. - Jestem królową i muszę opiekować się swoim królestwem. Wierzę, że Mal i reszta poradzą sobie z tą ciężką sytuacją, a gdy będzie po wszystkim, sprowadzę siostrę do domu.
- Naprawdę w nich wierzysz - Diaval rzekł z uznaniem.
- Tylko to mi pozostało.
W trakcie ich rozmowy mężczyzna wyszedł zamykając za sobą drzwi. Danica nawet nie zauważyła kiedy zniknął. Jej myśli były teraz z siostrą, która nagle stała się złym charakterem, oraz z Diaboliną, która doprowadziła do całej tej sytuacji. Dziewczyna wiedziała, że czarna wróżka musiała wykorzystać bój i smutek Audrey i w ten sposób zaczarować jej umysł.
Liliowooka miała tylko nadzieję, że jej siostra wróci cała i zdrowa.
Komentarze
Prześlij komentarz